www.residentevilforreal.fora.pl

"Carlos wie co robi, zajmijmy się resztą"- powiedział Billy.

"Co, gdzie?"- krzyknął zdezorientowany Billy.

"Billy!"- odrzekł kulturalnie ex-porucznik Coen.
"0K Rebecca!"- potwierdził, mocno złapał karabin i czekął na okazję do strzału.

"Coś czuję że nie bez powodu ten robal odpuścił. Niemniej jednak ruszajmy!"- powiedział Billy.

"Zwiewajmy, może znajdziemy po drodze możliwość unieszkodliwienia tego stwora"- rzekł Billy.

"Alert! Zobaczmy co to, jak nie mamy szans to uciekamy albo przynajmniej spowalniamy to coś!"- krzyknął Billy
Można by rzec iż Billy szerzy defetyzm ale tak na prawdę to po prostu zależało ...

"Wracajmy na właściwy tor"- zasugerował Billy
"Tracimy czas na zbędne potyczki, skupmy się na wydostaniu się stąd."
Nie tyle irytacja co obawa przed żałosną, nic nie znaczącą śmi ...

"Jak sobie chcesz."- Billy ciut niepewny pomysłu Carlosa, przeładował i opróżnił cały magazynek z karabinu.

"Giń ścierwo!"- krzyczy Billy strzelając ogniem ciągłym z karabinu.

Billy wbiegł tuz za Rebeccą i strzelił do cleanersów z pistoletu 4razy.

Billy pobiegł za Rebeccą, nawet nei rozważał konfrontacji z Nemesisem, nie mając nic mocniejszego niż karabin szturmowy.

"Wolę bar, kanały to ciasna przestrzeń, nie ma stamtąd szybkiej ucieczki."- powiedział Billy.

"Rebecca, ja myślę ze nie warto marnować nabojów, biegnijmy!"- krzyknął Billy.

"Nie najgorzej, ale nie mogę się doczekać momentu w którym przestanę być na pełnej czujności w obawie przed virusowymi mutantami. A Ty jak się czujesz?" - odrzekł Coen.

Billy kopie w łapę huntera, po czym strzela w niego 4razy z pistoletu.