www.residentevilforreal.fora.pl

Rebecca Chambers · Dołączył: 26 Mar 2010 Posty: 102 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/3

-Barry co tu tu robisz ty stary zabijako...W porządku tylko trochę się nawdychałam dymu..

Barry Burton

--Heh jak zwykle znów ratuje wam dupe-- BARY szeroko się uśmiecha do Rebecki --Ja jestem Bary-- mężczyzna wyciąga dłoń do Carlosa na powitanie. --UCBS-- zastanawia się głośno Bary --To wasza wina-- mężczyzna wskazuje palcem Carlosa --Kolejny sługus Umbreli,---

Carlos Oliveira

Carlos uściskuje dłoń Barrego. Gdy jednak słyszy jego zarzuty zabiera ją.
- Hej hej nie zapędzaj się. Jesteśmy tylko najemnikami. Gdybym pracował dla umbrelli Rebecca żyła by? Tamci dwaj by we mnie mierzyli? Nie sądzę. Siedzę w tym po uszy tak jak ty. Po drugie sam za cholerę nie wiem jak tu trafiłem. Biegłem na pociąg który mnie miał przywieźć do bazy operacyjnej w górach Arklay. A tu jeb. Padłem na glebę a ostatnie co czułem to cholerna strzykawka. Potem przebudzenie w szpitalu. Próbuje przeżyć. Tak jak ty i Rebecca. Mieliśmy ratować cywili. A podobno wszyscy moi koledzy są masakrowani przez te stwory co się pałętają po mieście. Jesteśmy najemnikami najętymi przez Umbrellę. Nie mamy NIC! Wspólnego z tym co się dzieje tutaj w tym przeklętym mieście.
______________________________
Dobra nie napisałem o tym co znalazł Barry przy przeszukiwaniu Cleanersów. Znalazł o dziwo magazynek do Colta [6 magnum bullets+] i dwa assult rifle z celownikiem laserowym. Oba załadowane po 300 naboi każdy. [Tyle ma magazynek do machine guna.]

[ Poznaj moc admina :lol: ]

Rebecca Chambers · Dołączył: 26 Mar 2010 Posty: 102 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/3

-Przybyłes w samą porę, gdyby nie ty to nie wiem cyz byś teraz z nami rozmawiał...To się nazywa odwaga...

Barry Burton

Bary podnosi z podłogi assult rifle i sprawnie sprawdza działanie broni po czym wiesza ją na ramieniu.

--Posłuchaj mnie Carlos-- Bary wyciąga z paczki jednego papierosa i odpala go srebrną zapalniczką z logo S.T.A.R.S --Za ten cały burdel odpowiada UMBRELA czy ci się to podoba czy nie-- Mężczyzna podnosi z ziemi karabinek i rzuca go Carlosowi --Nie wiem jak wy ale ja, zamierzam dostać się do pokoju wspólnego S.T.A.R.S tam jest radio i podręczna zbrojownia, tam będzie można spokojnie porozmawiać-- Mężczyzna spokojnie przeładowuje Berete i chowa ją do kabury pod pachą to samo czyni z Coltem Pythonem.

Carlos Oliveira

- Cholera zdążyłem zauważyć że przez umbrellę. Tak jak mówiłem my mieliśmy tylko ratować cywili. Gdyby mnie nie wylali na zbity pysk z CIA to by mnie tu nie było. Carlos łapię karabin i sprawdza jego sprawność. - Nareście w swoim żywiole. Mrukną do siebie zadowolony Carlos. - W zasadzie kierujemy się do tego samego miejsca co ty. Tylko odpowiedz mi na coś. Z tego co słyszałem Wesker to wasz szef. To jakim cudem nasłał tych dwóch zbirów? Możesz mi to wyjaśnić?

Barry Burton

Bary przezuca Asaluta z ramienia i bierze go w obie ręce --Hymmm Wesker-- mężczyzna zaciąga się papierosem --To pierdolony zdrajca przez niego nie żyje lub zaginęła ponad połowa członków oddziału S.T.A.R.S-- przez twarz Barego przebiega paskudny grymas --Lepiej dla niego żeby nie wpadł w moje łapy-- mężczyzna klepie asaluta po kolbie --A byłbym zapomniał te stwory najlepiej likwidować strzałem w głowę, to oszczędność amunicji--

Carlos Oliveira

- Albo eksplozją. A tak a pro po skoro jesteśmy w temacie tych stworów. Carlos podaje Barremu owy dzienniczek który znalazł w swojej kieszeni. - Nie wiem jaki w tym miał Wesker zamysł ale tutaj jest opis większości przeciwników których spotkamy wliczając ich słabe punkty. Od razu mówię że mi tego nie dał jako tako. Lecz dopiero jak zaczęło coś mnie uwierać w kieszeni to znalazłem to.

Barry Burton

Bary uważnie przegląda dziennik podany przez Carlosa --Hymm większość tych maszkar spotkałem już w pierdolonej rezydencji-- Bary pokazuje kilka zdjęć w tym Tyranta Carlosowi --Ale to coś nowego-- mężczyzna pokazuje zdjęcie Nemesisa.

Carlos Oliveira

- Czekaj czy ja dobrze widzę? Carlos zabrał Barremu dziennik i dokładniej się wczytał w opis tej maszkary. - Eee. Dobra to coś zwie się nemesis i jego głównym celem... Jesteście wy STARS. Umbrella go przysłała śmigłowcem. Zaprogramowali go na wybicie wszystkich pozostałych przy życiu członków STARS. Na razie spotkałem tylko was dwoje. A i masz z powrotem swoją lekturę. Carlos uśmiechną się i podał ponownie Barremu książeczkę.

Barry Burton

Bary w skupieniu przegląda książeczkę --Hymmm wygląda na to że będzie nam potrzebna jakaś ciężka broń-- mruczy sam do siebie pod nosem Bary.

--Słuchaj Carlos nie wiem jakie wy macie plany,ale trza by się jak najszybciej dostać do pokoju S.T.A.R.S. i odpowiednio się zaopatrzyć-- mężczyzna zaciąga się papierosem --Bo mam jakieś dziwne przeczucie że spotkamy tą maszkarę i to już całkiem niedługo-- Bary odbezpiecza Asaluta i wolnym krokiem kieruje się w stronę drzwi prowadzących na pierwsze piętro.

Carlos Oliveira

- Po prawdzie to my też tam idziemy po broń no i by móc się skontaktować przez radiostację z wojskiem. Zastanawia mnie jakie wy tam cuda chowacie skoro to co mamy to nie jest "ciężka broń". I lepiej zaoszczędź karabin na przeciwników cięższego pokroju. Carlos przewiesił przez drugię ramię [na pierwszym ma shotguna] assult rifle i wyjął Sigpro i zaczął iść za Barrym. " Pewnie tam bazooki chowają." Pomyślał.

Barry Burton

--W szafie widziałem ostatnio rakietnice-- Bary przewiesza z powrotem Asaluta przez ramię i wyciąga z kabury berete --Radiostacja jest w pokoju więc szansa zawsze jakaś jest-- Bary rozglądając się uważnie otwiera drzwi za którymi znajduje się hol prowadzący do schodów na pierwsze piętro.

--Cudów jakiś nie ma, ale najbardziej zależy mi na jednym małym kluczyku który leży sobie u mnie w biurku--

Carlos Oliveira

- Jakoś mi się nie chce wierzyć. Prowadź szefie. Carlos szedł nie daleko za Barrym.
_________________________________
Barry już był na schodach. Wchodził po nich i usłyszał huk. Razem z balustradą wyleciał zmasakrowany człowiek który cudem nie trafił Carlosa. W ślad za nim wyskoczyło dwóch hunterów beta lądując za Carlosem. Przed Barrym zaś pojawili się dwa żabole czytaj huntery gamma. Huntery beta jednocześnie atakują z wyskoku Carlosa a u Barrego sytuacja nie jest ciekawsza. Jeden żabol atakuje z wyskoku a drugi już pędzi z otwartą paszczą by połknąć Barrego "na raz" .

Barry Burton

Bary wydostaje się na podest po czym strzela z Colta prosto w łeb lecącego na niego żabola po czym wykonuje unik w prawo przed szarżującym na niego drugim żabolem i gdy tylko ten go mija wykonuje zwód pakując kolejny. pocisk w jego łeb.